Jak szukać radości?
Być może masz wiele, a wciąż jesteś smutny. Wznosisz się na wyżyny, a ogarnia cię niezadowolenie. Jesteś podziwiany, stajesz się człowiekiem sukcesu. Sięgasz po cel życia, spełniasz swoje najskrytsze marzenia, a jednak jesteś smutny. Jeśli wierzyć kampaniom reklamowym , życie powinno być ciągiem ulotnych , pełnych przyjemności chwil. Rosną nowe pokolenia , wychowane na grach komputerowych , w których da się wszystko cofnąć i zrobić jeszcze raz . Stąd z jednej strony trudno dziś ludziom podjąć decyzję na całe życie , z drugiej rodzi się przeświadczenia , że wszystko można najpierw zrobić na próbę . A zatem , jak żyć by doświadczać wewnętrznej radości? Można wtedy zadać sobie pytanie, gdzie podziała się radość, zwyczajna ludzka radość. Czym jest, skoro tak trudno ją uchwycić, zatrzymać. Na początku wakacji i zbliżającego się lata trudno jest mi pisać o radości, bo należę do tych, którzy lubią rozkoszować się romantycznym smutkiem padającego deszczu, którzy lubią zamyślać się w nostalgicznej atmosferze, których przyjaciółką jest sentymentalna melancholia. Nie oznacza to jednak, że stronię od radości, że za nią nie tęsknię. Anna Jantar w jednej z piosenek śpiewała: „Tak wiele jest radości, trzeba ją tylko umieć dostrzec.” Proponuję więc wysiłek cieszenia się z prostych spraw, zwyczajnych, które wypełniają naszą codzienność. Towarzyszem radości jest smutek, myślę, że słodki smutek wcale radości nie wyklucza. Wręcz przeciwnie, głębokie przeżycie smutku jest pewnego rodzaju oczyszczeniem, zabierającym z serca zamęt i niepokój. Najtrafniej wyraził te myśl Leopold Staff, który w jednym ze swoich wierszy pisze: „Pochwalam tajń życia w pieśni milczenia, Pogodny mądrym smutkiem i wprawny w cierpieniu.” Mądry smutek nie jest rozpaczą, lecz płynie z głębokiego przeżycia tajemnicy cierpienia. Wydaję mi się, że jeżeli nie przeżyjemy naprawdę tajemnicy spotkania z krzyżem Chrystusa, nie doświadczymy prawdziwej radości. Możemy wówczas zatrzymać się na głupkowatym uśmiechu, kiepskim kawale czy też głośnym i wulgarnym śmiechu pełnym obłudy i fałszu. Święci to ci, którzy niosą ochoczo i z pokorą ciężkie krzyże ziemskiej niedoli i są apostołami prawdziwej radości. Ich życie jest dla nas pod tym względem pewnym drogowskazem.
Na czas wakacyjnych wędrówek, poznawania ludzi, życzę otwartości i radości z głębokich spotkań z Bogiem i z drugim człowiekiem.
Ks. Marian Fatyga
Skalbmierz, 16 czerwca 2013 rok