Święci – czyniący miłość i dobro
Udając się na groby naszych bliskich, nie bądźmy przygnębieni. Jako chrześcijanie wierzymy, że nasze życie się nie kończy. Wspominamy tych, którzy przeszli tę drogę
i osiągnęli jej ostateczny cel. Kościół pielgrzymujący przypomina nam tę prawdę w tzw. „świętych obcowaniu”. Spacerującą po alejkach cmentarnych wracamy pamięcią do chwil spędzonych z tymi, których już nie ma pośród nas. Przypominamy sobie momenty przyjemne, wesołe. Mamy też wyrzuty sumienia, że niekiedy nasze postępowanie było powodem czyichś łez.
1 listopada to Uroczystość Wszystkich Świętych. Święci to nasi bracia i siostry w Panu, a żywoty wielu z nich są mocno wyryte w naszych umysłach. Kto z nas nie czuł się zbudowany, słuchając opowieści o sposobie ich życia i świadectwie wiary? Kto z nas nie był poruszony ich miłością, współczuciem, ciężką i ofiarną służbą?
Gdyby ci wielcy święci byli dziś fizycznie obecni pośród nas, zachęcali by nas do wytrwałego biegu, do miłowania innych ze wszystkich sił i do wpatrywania się w Jezusa. Choć jednak nie ma ich pośród nas fizycznie, czynią oni to samo w sposób duchowy. Są zawsze przy nas mobilizując nas i napełniając nadzieją. Co więcej, przekonują nas, że to, o czym świadczą, nie jest dla nas nieosiągalne, że świętość nie jest przywilejem jedynie nielicznej garstki wybranych, gdyż w Chrystusie Jezusie wszystko jest możliwe.
Świętych i świętość rozpoznaje się po oddolnym ruchu w Kościele. Zwykli chrześcijanie, rozpoznając zmysłem wiary „ woń świętości”, zgłaszają kandydatów do kanonizacji swojemu biskupowi. Ani Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych, ani papież „nie wymyślają” świętych. Wyznacza ich Duch Święty, jak wiedzą to dobrze wszyscy wierzący.
W Starym Testamencie słowo „święty” pojawia się dość rzadko, zarezerwowane dla wybranych Bożych w czasach ostatecznych. W Nowym Testamencie jest określeniem chrześcijan.
Każdy święty z grona „mnóstwa świadków” stał się już dziedzicem Bożej obietnicy życia wiecznego. Już tu na ziemi możemy odczuć przedsmak Bożych obietnic. Jednak nasze ziemskie doświadczenia Bożej miłości i radości są zaledwie słabym odblaskiem tego, czego doświadczają święci. Naszym zadaniem jest codziennie dążyć do coraz większej jasności tego obrazu. Za łaską Boga i przy wsparciu świętych możemy ten cel osiągnąć.
1 listopada w liturgii Kościoła to radość związana z narodzinami dla nieba świętych. Natomiast 2 listopada wspominamy Wszystkich Wiernych Zmarłych, którzy czekają w czyśćcu na nasza modlitwę. Niech płoną zapalone przez nas znicze. Niech nasze serca rozświetla nadzieja życia wiecznego. Pamiętajmy, że świętość to nie nagroda dla wybranych, ale dla każdego z nas.
Skalbmierz, 1 listopada 2015 rok
Ks. Marian Fatyga